Zajęcia w Gironie, 15 maja

Biedronki

Nasze drugie zajęcia majowe były niesamowitą szansą   na przybliżenie sobie tajemniczego świata folkloru. Z pewnością każde z dzieci zapamiętało coś wartościowego po naszym sobotnim spotkaniu.
Spotkanie    rozpoczęliśmy od dokładnego obejrzenia dużej mapy Polski.    Wyjaśniliśmy wspólnie kolorystykę mapy, odszukaliśmy i nazwaliśmy największą w Polsce rzekę - Wisłę i góry. Nie zabrakło    nam podróży palcem po mapie i burzy mózgów owocnej w bardzo kreatywne pomysły przy jej omawianiu :).
Po przerwie śniadaniowej dzieci miały okazję przebrać się w kolorowe, polskie stroje ludowe i poczuć się jak prawdziwi górale, krakowiacy czy kaszubi. Na przykładzie naszych biedronkowych i motylkowych modeli    zapoznaliśmy się z elementami    strojów i ich kolorystyką. Dzieci zobaczyły jak ciężką pracą w zespołach jest samo przygotowanie odpowiedniego wyglądu przed występem i zadbanie o każdy detal stroju. Nie zabrakło także informacji dotyczących każdego z regionów, a także ciekawostek o mowie - języku ludności zamieszkującej dany region czyli dialektach. Niektóre z nich próbowaliśmy nawet rozszyfrować, jednak dzieci przekonały się, że dialekty mogą różnić się od języka polskiego w naprawdę dużym stopniu i trudno zrozumieć ich treść.
Zatrzymaliśmy się przy każdym z rejonów oglądając tańce regionalne i poznając legendy. Pierwszą, krakowską przeczytały nam dzieci ze starszej grupy – Motylków używając przy tym kukiełek owcy, króla, szewczyka, smoka i rycerza. Demonstracja legendy wyszła fenomenalnie.

Kolejne - lubelską i góralską, opowiedziała pani Martyna    wyświetlając odpowiednie zdjęcia.
Ostatnią o Stolemach, pochodzącą z Kaszub, poznaliśmy poprzez odsłuchanie audiobooka. Różnorodność przekazu treści legend pozwoliła na wzbogacenie wyobraźni i    słownictwa polskiego dzieci oraz ukazała sposoby pracy z tekstem.
Pod koniec zajęć dzieci wykonały trudną pracę plastyczną polegającą na stworzeniu ich własnych folkowych postaci. W tym celu w ruch poszły klej i nożyczki :).
Ostatnim, ale równie ważnym punktem zajęć był wybór książek do naszego projektu czytelniczego.
Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy na kolejne zajęcia – również majowe.


Pani Martyna i Pani Marysia

Motylki 


Kolejny sobotni poranek spędziliśmy w Szkole Polskiej w Gironie. Zrobiło się w naszej szkole bardzo kolorowo a to dzięki naszym paniom, które przygotowały nasze zajęcia w folklorystycznym klimacie. W naszej szkole pojawiły się stroje ludowe, które przywiozła z Barcelony pani Marysia. Spotkanie rozpoczęliśmy od zajęć z mapą Polski, zwróciliśmy uwagę na krainy geograficzne Polski i naszą ukochaną rzekę Wisłę. Rozmawiając o kolorach na mapie porównywaliśmy je do kolorów strojów ludowych. W zabawny sposób, za pomocą kolorowych patyczków zdecydowaliśmy, że podróż rozpoczniemy na Podhalu a zakończymy na Kaszubach. Z prądem rzeki płyniemy. Po wcześniejszym śniadaniu założyliśmy kolorowe stroje ludowe. Byliśmy ubrani w stroje góralskie, krakowskie, lubelskie i kaszubskie. Pani Dominika opowiadała nam ciekawostki o góralach, skąd nazwa Podhale i kim jest baca? Ze stroju góralskiego najbardziej podobały nam się kapelusz i korale. Prawie poczuliśmy smak oscypka i tańczyliśmy góralskiego zbójnickiego. Pani Martyna opowiedziała nam legendę o leniwym Jaśku a potem nawet na Giewoncie górale stanęli!
Wisłą popłynęliśmy do Krakowa i razem z panią  Martyną i jej kukiełkami opowiedzieliśmy sobie legendę o smoku wawelskim.  Podziwialiśmy strój krakowiaka, krakowianki i ich taniec.  Jako jedyny spośród polskich ubiorów ludowych zyskał zaszczytne miano stroju narodowego. Zaważyły na tym względy patriotyczne. Wszystko rozpoczęło się jeszcze w XVIII wieku, kiedy w bitwie pod Racławicami pod wodzą Tadeusza Kościuszki walczyli chłopscy kosynierzy. Na dowód wdzięczności i w ramach uhonorowania chłopów biorących udział w walce Kościuszko ubrał chłopską sukmanę. Od tego czasu stała się ona synonimem patriotyzmu.
Jak nam przyszło jechać do Lublina to tylko przez Kazimierz Dolny nad Wisłą i kiedy posłuchamy jak Ci Lubliniacy w swojej gwarze gadają to ciężko ich było zrozumieć...
Kylo i Gela to urodliwe lubelaki. Są brejdakami. Mają brejdaczkę Maję. Czasem dają jej kajta i nie chcą za to sary, tylko pazłotka. Przepadają za forszmakiem, cebularzem i chrupiącymi parówkami. Do szkoły jadą trajtkiem, a na kocirzby wdrapują się w ciapach, o tak o!
Strój lubelski także nam się podobał, zwłaszcza kapelusz z pawim piórem.
Nazwa Lublin to połączenie słów LUB LIN…. i nadał je sam król Kazimierz Wielki , który złowił w rzece Bystrzycy dorodną rybę. “Postanowił jej imieniem nazwać pobliską osadę. Towarzysze króla nie potrafili jednak ustalić, co to za ryba. Może karp, a może lin? Zniecierpliwiony król tupnął nogą i krzyknął: Karp lub lin niech się to miejsce nazywa!” LUBLIN
Na koniec wpłynęliśmy na Kaszuby. Niebieskie kolory na stroju Kaszuba przypominały nam ukochany Bałtyk, że nasza podróż dobiegała końca. Kaszubi także mają swój język… kaszubski i kiedy mówią JO JEM… to wcale nie oznacza, że coś smacznego jedzą tylko mówią JA JESTEM. W podsumowaniu zajęć pomogły nam krzyżówki o strojach ludowych i bardzo nam się takie kolorowe zajęcia podobały. Sobota minęła nam pracowicie, a następne spotkanie w Gironie jeszcze w maju.
Jo jem Dominika i do uzdrzeni…


O tradycjach i strojach ludowych na stronie
https://polalech.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozkład zajęć 2024/2025

Kontakt

Co jest potrzebne aby zapisać dziecko do szkoły w Katalonii?