Zajęcia z arteterapii w Barcelonie, 21 stycznia

Jakiś czas temu bliska mi osoba podjęła się sztuki malowania. Zaczęło się całkiem niewinnie: od modnych ostatnio kolorowanek dla dorosłych, ewoluowało przez lektury dotyczące historii sztuki a skończyło (i tu szczęśliwie trwa i się rozwija) na płótnie, pędzlach i sztalugach. Osoba ta dziś kończy swój trzeci obraz, w planach ma już czwarty i rozmyśla nad piątym. Inny, równie bliski mi człowiek, założył niedawno teatr, wcale nie będąc aktorem. Po pierwszym, dobrze przyjętym, przygotowuje właśnie swój drugi spektakl. 
Rozmawiam z nimi często o tym jak idą prace i równie często słyszę: : „ach, że też się mi zachciało wygłupiać w tym wieku!”. Traf chciał, że w życiu obojga bohaterów tej historii, sztuka pojawiła się po pięćdziesiątce. 
Kiedy słyszę podobne opowieści, zastanawiam się wtedy z uśmiechem: kim był ten wszechwiedzący człowiek, który stanowiąc kategoryczne prawo - wybierz swoją pracę i nigdy się już nie rozwijaj - zakazał wszelkiej kreatywnej aktywności zaraz po wejściu w „dorosłość”? Kim był, co robił, jak żył ten nasz „Nieomylny Dyspozytor” talentów, czasu, pozwoleń? Musiał chyba w końcu istnieć, skoro tak wielu wspomina jego nakazy tak często? 


Ostatnie zajęcia w najmłodszych grupach, Poziomkach i Jagódkach, poświeciliśmy rozwijaniu zdolności psychomotorycznych. Po rozgrzewce przy muzyce Majki Jeżowskiej każde z dzieci otrzymało zwykły worek na śmieci by podczas kolejnych piosenek odkrywać jego kolejne „magiczne” przemiany: a to w wiatr, wodę, ogień, kule śnieżne, w zwierzęta i motylki, w peleryny, miotły i w rękawice, w obłoki i kto wie, w co jeszcze... Następnie w podobny sposób bawiliśmy się z wielką folią malarską, która falując nad naszymi głowami stawała się naszą kryjówką, szeleszcząc i tańcząc w powietrzu, dostarczała dzieciom wielu interesujących przeżyć sensorycznych. Na koniec oddaliśmy się wspólnemu rysowaniu kredkami świecowymi aby nieco się uspokoić i pozwolić ujść energii, która nagromadziła się w dzieciach podczas radosnych pląsów. 


Dzieci w wieku 3, 4 i 5 lat nie zawsze potrafią wytłumaczyć swoje uczucia, zadać pytania czy wyrazić wątpliwości werbalnie, stąd też tak pomocna w komunikacji okazuje się sztuka i arteterapia we wszystkich swych dyscyplinach. Zastępuje ona język konwencjonalny, zawiązuje przymierza, bawi, otwiera nowe możliwości porozumienia i często wyraża więcej niż słowa. W czasach wszechobecnych monitorów oraz technologicznych i zabawowych gotowców warto również zadbać o to by rozwijać wyobraźnię, spontaniczność i kreatywność dziecka za pomocą jak najprostszych i podstawowych mediów. 

Zajęcia z Malinkami tradycyjnie już rozpoczęliśmy od tańca. Następnie każde z dzieci z zamkniętymi oczami za pomocą dotyku starało się poznać i odkryć swoją własną twarz. To szczególne „badanie” zakończyliśmy automasażem twarzy - wyjątkowym sposobem na to aby uczyć się dbania o siebie i swoje potrzeby. 
 
 Następnie przenieśliśmy nasze doświadczenia na papier a potem na glinę. Każdy stworzył swój autoportret. Każdy robił to tak, jak chciał, jak się widział i jak się w tym momencie czuł. 

Zajęcia w najstarszej grupie dzieci – Jarzębinie –poświęciliśmy podobnym zagadnieniom. Dzieci rozpoczęły pracę od uważnego przyglądania się swoim kolegom. Gra polegała na tym aby dostrzec trzy wyraźne i widoczne cechy oraz trzy szczegóły w ich twarzach a następnie oddać jej w portrecie. Najwięcej śmiechu dostarczyło jednak kolejne zadanie, w którym to, po uprzednim dokładnym obejrzeniu swojej własnej twarzy, należało namalować ją...z zamkniętymi oczami! Powstały dzieła przypominające kubistyczne szkice samego Picassa. 

Zabawa ta, prócz niewątpliwego wprawienia wszystkich w doskonały humor, pozwoliła dzieciom spojrzeć na siebie i swój wygląd z dystansu, ułatwiła im bardziej „poczuć” swoją twarz niż jedynie ją zobaczyć oraz nade wszystko nabrać dystansu do własnych pomyłek. Wspomaganie wolnego, samodzielnego myślenia, chęci eksperymentowania oraz gotowości do popełniania przy tym błędów, jest niezwykle ważne szczególne w środowisku szkolnym, gdyż to właśnie tam dzieci nabierają istotnych wzorców zachowań, które potem wykorzystają w życiu. Tam też uczą się nie tylko co, ale nade wszystko, jak myśleć, przyswajać (bądź nie) docierające do nich informacje, interpretować otaczający je świat i odpowiadać na niego według własnych intencji.

 * 

Kiedy pracuję z dziećmi nigdy nie zapominam, że oto znajdujemy się na samym początku ich historii. Mam świadomość, że właśnie teraz pakują one do swoich plecaków znacznie więcej niż zeszyty, zadania domowe i rysunki. Stąd też podczas zajęć z arteterapii mniej interesują nas techniki i procedury rzemiosł plastycznych, a bardziej to, co poprzez te narzędzia, możemy wspólnie z dziećmi odkryć, czego się nauczyć i jak wzbogacić ich spojrzenie na świat i siebie. Wspomniany już tutaj Pablo Picasso mawiał, że wśród ludzi możemy spotkać więcej kopii niż oryginałów. Wszelka twórczość i sztuka rozumiana jako nieustanne zaproszenie do eksperymentowania i rozwijania się pozwala odkryć dzieciom swoje jednostkowe cechy i zdolności, swoje kreatywne linie papilarne, swoje twarze. 
Picasso mówił też, że bardzo długo zajmowało mu stanie się znów młodym. Powrót do „młodości” był dla niego gwarancją i warunkiem prawdziwej sztuki i oryginalności. Niech ta młodość trwa zatem i kreuje, tworzy w najlepsze. A wtedy może, miejmy nadzieję, „Nieomylny Dyspozytor” poczuje się nieco niepoważnie i zamilknie w nas raz na zawsze. 

Marta Pawlikowska
Arteterapeutka Transdyscyplinarna

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozkład zajęć 2024/2025

Kontakt

Co jest potrzebne aby zapisać dziecko do szkoły w Katalonii?