Klub Malucha w Barcelonie, Dzień Słonia, 7 marca
Ubiegła sobota w Barcelonie była Dniem Słonia. Nie mogło oczywiście zabraknąć Trąbalskiego z rodziną i czterech zielonych słoni z kokardami na ogonach. Był nawet ten smarkaty, bo wszyscy kochają się jak wariaty.
Mimo, że przyszliśmy ubrani na szaro, to wcale szaro nam nie było. Nawet pogoda nie była szara, tylko słoneczna i tak nam było wesoło, że hej!
Na początek śpiewaliśmy piosenkę o paluszkach z „pudełkowego repertuaru”, potem przywitaliśmy się z kaczką Kasią, zaśpiewaliśmy powitalną piosenkę, a potem z pudełka Kasi wyskoczył słoń. W zabawie „zaczarowane paluszki” palcami i rączkami tworzyliśmy trąbę słonia. Kiedy do zabawy ruszyła kostka Jaś wyciągnął z czerwonej kieszeni patyczek z zieloną kokardką, potem z innych kieszeni wyskoczyły cztery zielone słonie. I zaczęliśmy śpiewać piosenkę o „Czterech zielonych słoniach”. Słonie spacerowały w kółku i podróżowały w rytm melodii. Po piosence wyruszyliśmy na „Spacer ze słoniem”. Razem ze słoniem Teodorem z rodziny Płochliwych poszliśmy zbierać grzyby i co to się działo, jak słonik spotkał myszkę małą... jak on się tej myszki wystraszył, i jak uciekał tupiąc i tupiąc!
Od tego skakania i radosnego świergotania w brzuszkach zrobiło się pusto i po krótkiej zabawie na podwórku zjedliśmy szybko śniadanie. Były banany, truskawki, a na deser odkrywaliśmy nowy smak: polskie słone paluszki. I było one słone, ale nie słoniowe.
Z pełnymi brzuszkami znowu ruszyliśmy do kostki, bo w jakiś magiczny sposób zapełniła się ona patyczkami, kokardkami i papierowymi słoniami. Pani Ola i Dominika przeczytały nam wiersz „Słoń Trąbalski” i nawet była cała rodzina Tobiasza.. ach co ja piszę TOMASZA!
Praca plastyczno-manualna polegała na przeplataniu sznurka przez dziurki i połączeniu dwóch słoni. Tak wykonaliśmy kukiełkę na paluszek i mogliśmy pobawić się w paradę słoni przy wierszyku „Słoń wspaniały”. Po takich skokach relaksowaliśmy się masażykiem słoniowym i pobawiliśmy w pajęczynę przyjaźni. Kiedy pajęczyna była gotowa dzieci odkryły jak wesoło jest po pajęczynie chodzić i pod nią przechodzić.
Nagle, okazało się, że czas do domu więc pożegnalnym wierszykiem pomachaliśmy sobie lewymi rączkami a prawe rączki sobie kulturalnie podaliśmy. Z nowymi słoniami wyruszyliśmy do domu.
Do zobaczenia na następnym spotkaniu.
Pozdrawiamy,
Pani Ola i Pani Dominika
Komentarze
Prześlij komentarz