Polecamy: Heca nie z tej ziemi, Marcina Pałasza
Kosmita w ogródku
Jeszcze nigdy nie zaczęłam pisać recenzji po przeczytaniu pierwszej strony książki. Tym razem już po kilku linijkach bardzo rozbawiona puszczam do Was oko i mówię „Oj będzie się działo!”
Zdarzyło Wam się kiedyś przeczytać książkę dla dzieci od deski do deski dla własnej przyjemności? Jeśli nie, to zapewniam: w naszej biblioteczce jest sporo perełek, które wciągną nie tylko najmłodszych. Dzisiaj mogę w ich poczet zaliczyć też książkę Marcina Pałasza Heca nie z tej ziemi. Jej główni bohaterowie to Gucio i Lusia – para rezolutnych dwunastolatków. Lusia to taka „stara maleńka”. Patrzy na świat dziecięcymi oczami i próbuje go nazwać językiem dorosłych. Do tego ma masę absurdalnych pomysłów, które i młodszego, i starszego czytelnika mogą przyprawić o ból brzucha ze śmiechu. Gucio to jej przyjaciel. Chłopak z uświadomioną nadwagą i kompleksami. Amator astronomii i rozsądna połowa tej przyjaźni. Podczas nieobecności rodziców opiekuję się nim babcia, która przeżywa właśnie drugą młodość i na obiad serwuje zupkę chińską. Rozczarowany chłopak musi radzić sobie sam i zapełniać czas m.in. nocnymi obserwacjami nieba. Podczas jednej z nich dzieje się rzecz niesłychana. Do ogródka wpada mały statek kosmiczny, a z niego wysiada…ufoludek! Co dalej będzie się działo? Jak gościa przywitają inni ludzie? Czy Lusia zaakceptuje nowego przyjaciela? Przeczytajcie to sami.
Choć historia wydaje się znana i z pewnością na rynku książek dla dzieci jest sporo ciekawych pozycji o kosmitach, warto zwrócić uwagę na Hecę…, poznają kolokwialne wyrażenia i kilka faktów na temat polskiego społeczeństwa. A to wszystko ubrane w science-fiction dla najmłodszych. Szczerze polecam wszystkim od 8 lat w górę!
tę właśnie. Po pierwsze wielkie brawa za błyskotliwe dialogi i kreacje głównych bohaterów. Gucio, Lusia, Drumpi, babcia, doktor Purchawko i inni to postaci o zindywidualizowanych osobowościach, którzy nie odbywają jałowych rozmów, ale świetnie potrafią się ze sobą komunikować. Dzieci są przemądrzałe, czasem złośliwe, rozmarzone lub niecierpliwe. Są po prostu prawdziwe, a to się ceni w literaturze dziecięcej. Po za tym zwykła fabuła nabiera rumieńców także dzięki realnemu językowi – nikt nie może mieć wątpliwości, że akcja dzieje się w Polsce w XX wieku. Dzieci, czytając
Paulina Lipiec
Komentarze
Prześlij komentarz