Polecamy: "Klub latających ciotek", Rafała Witka
"Klub latających ciotek" - co może przyjść na myśl, gdy zobaczymy taki tytuł? Ja spodziewałam się fantastyki, czarownic albo innych nadprzyrodzonych zjawisk. Jednak z każdą stroną tajemniczy tytuł nabiera sensu. Scenariusz opowieści brzmi znajomo: wakacje na wsi na końcu świata, brak komputera i kolegów, nielubiana kuzynka i staromodna, dziwaczna ciotka. Brzmi okropnie. Główny bohater też tak uważał, do czasu.
Ale od początku. Rodzice organizują Emilowi wakacje z dala od wszelkich rozrywek multimedialnych, na wsi u cioci Stasi. Duży dom, świeże powietrze, przyroda - idealna odmiana od tego co nasz narrator ma na co dzień, jednak tych plusów nie dostrzega. Towarzyszką zabaw Emila, ma być jego starsza kuzynka, Sonia. Do tego bardzo nielubiana przez chłopca. I na domiar złego jest jeszcze ciocia Stasia - która codziennie chodzi na cmentarz, rozmawia sama ze sobą, do dzieci mówi w trzeciej osobie i wróży z kocich smarków. Pobyt zapowiada się przeraźliwie nudno i nieciekawie. Jednak Sonia i Emil nie zdają sobie sprawy jakie przygody czekają ich w tym niezwykłym miejscu. Dwójka kuzynów przez swoją desperację odkrywa opuszczoną, zrujnowaną wieżę, a wraz z nią tajemnicę z przeszłości. Tajemnicę cioci Stasi. I nagle najgorsze wakacje stają się dla bohaterów okazją do przeżycia wspaniałej przygody, poznania tego czym jest prawdziwa przyjaźń oraz zrozumienia, że starsze osoby nie zawsze są zgryźliwe i mało interesujące.
Opowieść Rafała Witka jest porywająca i wciągająca. Z całą pewnością przypadnie do gustu miłośnikom zagadek i małym detektywom. Wakacje pokazują, że przy użyciu swojej wyobraźni, kreatywności i ciekawości wszędzie można świetnie się bawić. Tę historię czyta się jednym tchem. Wartka narracja, mnóstwo akcji i ogromna dawka humoru sprawia, że "Klub latających ciotek" na długo pozostaje w pamięci.
Marta Niezgoda
Komentarze
Prześlij komentarz