Polecamy „O krasnoludkach i o sierotce Marysi”, Marii Konopnickiej


Czasami mam wrażenie, że bardzo osobiście podchodzę do recenzowania niektórych książek, ale sama znając dokładnie treść i mając swoje własne wspomnienia i odczucia o wiele łatwiej mogę cokolwiek napisać. Tak samo jest w przypadku książki Marii Konopnickiej „O krasnoludkach i o sierotce Marysi”. Bardzo dobrze pamiętam, gdy będąc w szkole podstawowej, czytałam tę jedną z moich lektur. Pamiętam, iż wychowana na bajce Disney’a: „Królewna Śnieżka” nie umiałam przestawić się na książkę o dziewczynce, która ma na imię Marysia, a krasnoludków nie jest siedmiu tylko cała gromada, a rządzi nimi król Błystek. Ale od czego przecież jest wyobraźnia i dziecięca ciekawość odkrywania czegoś nowego. I tak od początku do końca przebrnęłam przez szereg historii Marysi i krasnoludków.
Książka „O krasnoludkach i o sierotce Marysi” jest utworem baśniowo-mitycznym mającym jednak elementy realności, jak chociażby zmiana pór roku – od wiosny do jesieni. Krasnoludki zimę spędzają pod ziemią, aby potem razem z nastaniem wiosny przedostać się jak przebiśniegi spod ziemi i cieszyć się radością jaką niosą ze sobą promienie wiosennego słońca. Zaraz po wyjściu na ziemię spotyka ich mnóstwo przygód. Koszałek-Opałek – nadworny kronikarz opisuje wszystkie historie jakie spotkały go na zewnątrz w świecie ludzkim. I tak właśnie ten świat ludzki miesza się ze światem istot baśniowych – krasnoludków. Żyją one między ludźmi, rozmawiają i pomagają im. Tak spotykają też sierotkę Marysię, która została wypędzona z domu po śmierci matki i codziennie pasła gęsi kobiety, u której pracowała, na pobliskiej polanie. Krasnoludki pomagają Marysi tak, iż na koniec trafia do domu Skrobka, który zaczął traktować ją jak własną córkę. Oczywiście to tylko bardzo, bardzo ogólny zarys całej historii. W trakcie pojawia się jeszcze kilkadziesiąt innych historii oraz wiele innych postaci, których przygody mieszając się ze sobą, tworzą spójną, czytelną i przede wszystkim ciekawą dla małego odbiorcy lekturę. Polecam książkę ze względu na jej ponadczasowość, gdyż pomimo tego, iż pierwszy raz opublikowana została w 1896 roku czyli ponad sto lat temu, nie straciła na wartości i autentyczności, a historie mogą wydarzyć się w każdej chwili, pod warunkiem, iż do tej magicznej krainy przeniesie nas wyobraźnia, którą warto rozbudzić w dzieciach. I na koniec anegdotka już z moich czasów akademickich. Pewnego razu na zajęciach, dyskutując nad poetyką tekstu, profesor zapytał nas, czy krasnoludki istnieją naprawdę. Dosyć skonsternowana rzesza studentów zastanawiała się co kryje się pod tym pytaniem o krasnoludki adresowanym do studentów. Odpowiedź nie była jednoznaczna, gdyż wiadomo, że krasnoludki istnieją, ale tylko w książkach, ale przecież książki istnieją naprawdę, więc jak to jest z tymi krasnoludkami? Poczytajcie, a zobaczycie. Przenieście dzieci w ten świat baśniowo-realistyczny, w którym krasnoludki umilają czas ludziom, chwalą pracę ludzkich rąk i czczą ziemię i jej dary.

Kamila Ocimek

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozkład zajęć 2024/2025

Kontakt

Co jest potrzebne aby zapisać dziecko do szkoły w Katalonii?