Sprawozdanie z zajęć w Barcelonie, 28 listopada
Poziomki
Małgosia, Asia, Patrycja, Natalia
Tęcza
Małej Dziecinie, Z. Kunstman
Zapachniała choinka,
na niej błyszczą gwiazdeczki,
leży biały opłatek,
jak Pan Jezus w żłóbeczku.
Wieczór cichy, grudniowy -
wszystkie dzieci się cieszą,
gdy się Chrystus narodzi,
do kościoła pospieszą.
A w kościele stajenka,
pastuszkowie i granie,
aby było przyjemnie spać
Dzieciątku na sianie.
Nasz maleńki Pan Jezus
gdy się ze snu obudzi,
uśmiechnie się serdecznie
do wszystkich na świecie ludzi.
Hej, niech żyje choinka!
Cukierki i jabłuszka.
Niech kochanej Dziecinie
złożą dzieci serduszka
Jarzębina
Pozdrawiamy
Ania i Basia
Poniżej załączamy wiersze Juliana Tuwima, z którymi pracowaliśmy na zajęciach.
Zosia - Samosia
Jest taka Zosia,
Nazwano ją Zosia-Samosia,
Bo wszystko "Sama! Sama! Sama!"
Ważna mi dama!
Wszystko sama lepiej wie,
wszystko sama robić chce,
Dla niej szkoła, książka, mama
nic nie znaczą - wszystko sama!
Zjadła wszystkie rozumy,
Więc co jej po rozumie?
Uczyć się nie chce - bo po co,
Gdy sama wszystko umie?
A jak zapytać Zosi:
- Ile jest dwa i dwa?
- Osiem!
- A kto był Kopernik?
- Król!
- A co nam Śląsk daje?
- Sól!
- A gdzie leży Kraków?
- Nad Wartą!
- A uczyć się warto?
- Nie warto!
Bo ja sama wszystko wiem
i śniadanie sama zjem,
I samochód sama zrobię
I z wszystkim poradzę sobie!
Kto by się tam uczył, pytał,
Dowiadywał się i czytał,
Kto by sobie głowę łamał,
Kiedy mogę sama, sama!
- Toś ty taka mądra dama?
A kto głupi jest!
- Ja sama
Spóźniony słowik
Płacze pani słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan słowik przed dziewiątą miał być na kolacji.
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A tu już po jedenastej - i słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek!
Nagle zjawia się pan słowik, poświstuje, skacze...
"Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!"
A pan słowik słodko ćwierka: "wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!"
Wszyscy dla wszystkich
Murarz domy buduje,
Krawiec szyje ubrania,
Ale gdzieżby co uszył,
Gdyby nie miał mieszkania?
A i murarz by przecie
Na robotę nie ruszył,
Gdyby krawiec mu spodni
I fartucha nie uszył.
Piekarz musi mieć buty,
Więc do szewca iść trzeba,
No, a gdyby nie piekarz,
oby szewc nie miał chleba.
Tak dla wspólnej korzyści
I dla dobra wspólnego
Wszyscy muszą pracować,
Mój maleńki kolego.
O Grzesiu kłamczuchu i jego Cioci
- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę Cioci? List? Wrzuciłem, Ciociu miła!
- Nie kłamiesz Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!
- Jak Ciocię kocham, proszę Cioci, że nie kłamię!
- Oj Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę Cioci!
- Wuj Leon czeka na ten list więc daj mi słowo.
- No słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wujka Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta.. no taka... tego...
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie nazwisko
I Łódź, i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Ze znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem ten list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer tez wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał.
I jechała taksówka... i powóz...
I krowę prowadzili... i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki...
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- Oj Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Żadnego listu do wrzucenia!..
Temat ostatnich zajęć brzmiał: Wesołe zwierzęta. Dzieci, siedzące przy kilku stolikach, podzielone były na grupy. Każda z nich otrzymała kolorowe koperty z różnymi zadaniami. Drużyny musiały na przykład dopasować głowy do tułowi, połączyć dane zwierzęta z tym, czym one się żywią, wskazać produkty, które od danych zwierząt pochodzą (kura - jajko, owca - wełna, krowa - mleko). W ten sposób dzieci ponadto poznawały nazwy zwierząt domowych, egzotycznych, uczyły się rozróżniać zwierzęta domowe od wodnych, a także poopowiadały o swoich doświadczeniach ze zwierzętami: czy się ich boją, czy jakieś hodują, czy chciałyby jakieś zobaczyć. Każdej grupie pomagały nauczycielki bądź praktykantki.
Później Poziomki dostały plastikowe figurki zwierząt, które oglądały, nazywały, a także pokazywały, jakie dźwięki mogą wydawać. Następnie dzieci otrzymały kolorowe kartki i zaczęły rysować.
Kiedy już powstały piękne rysunki odbyło się śniadanie, po którym - jak zazwyczaj - wszyscy udali się na patio. Tam, przy słonecznej pogodzie, trzylatki razem z czterolatkami bawiły się piłkami, jeździły samochodzikami i rowerkami bądź chowały się w plastikowych „domkach”.
Po powrocie do sali dzieci ozdabiały ogony papierowych wiewiórek.
W ten sposób dwie grupy maluchów wesoło spędziły sobotnie południe.
Małgosia, Asia, Patrycja, Natalia
Tęcza
Ostatnie zajęcia w grupie Tęcza były wielkim przygotowaniem do zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia. Chociaż do świąt jest jeszcze trochę czasu, to w naszej szkole już uczyliśmy się kolęd, wykonywaliśmy ozdoby choinkowe i rozmawialiśmy o polskich tradycjach bożonarodzeniowych. Poprzez zabawę w przygotowywanie wigilijnego stołu dzieci dowiedziały się o potrawach - wg tradycji dwunastu - jakie powinny znaleźć się na stole w wigilijny wieczór. Na naszych dwóch stołach klasowych - ponieważ pracowaliśmy w grupach - nie zabrakło stroików i oczywiście opłatków.
Pod koniec zajęć wspólnie z dziećmi z grupy Jarzębina przygotowywaliśmy Jasełka na nasze szkolne spotkanie bożonarodzeniowe.
Małej Dziecinie, Z. Kunstman
Zapachniała choinka,
na niej błyszczą gwiazdeczki,
leży biały opłatek,
jak Pan Jezus w żłóbeczku.
Wieczór cichy, grudniowy -
wszystkie dzieci się cieszą,
gdy się Chrystus narodzi,
do kościoła pospieszą.
A w kościele stajenka,
pastuszkowie i granie,
aby było przyjemnie spać
Dzieciątku na sianie.
Nasz maleńki Pan Jezus
gdy się ze snu obudzi,
uśmiechnie się serdecznie
do wszystkich na świecie ludzi.
Hej, niech żyje choinka!
Cukierki i jabłuszka.
Niech kochanej Dziecinie
złożą dzieci serduszka
Jarzębina
Ostatnie zajęcia grupa Jarzębina rozpoczęła wspólnym czytaniem wiersza Juliana Tuwima „Wszyscy dla wszystkich".
Następnie dzieci zostały podzielone na grupy. Jedna z nauczycielek pracowała z dziećmi nad tematyką związaną z zawodami i pracą a druga zapoznawała dzieci z cechami charakteru.
Zajęcia dotyczące zawodów i pracy przebiegły na wielu przemyśleniach i rozważaniach związanych z wyborem wymarzonego zawodu. Po wspólnym czytaniu wiersza Juliana Tuwima „Wszyscy dla wszystkich”, dzieci zgromadziły informacje i wzbogaciły wiedzę o pracy zawodowej oraz o przedstawicielach różnych zawodów. Zastanowiły się co oznaczają słowa: praca, zawód. Następnie omówiliśmy zawody wymienione w wierszu oraz odpowiedzieliśmy na pytanie jakie korzyści płyną z pracy ludzi.
Po porannej „rozgrzewce” zajęliśmy się rozwiązywaniem ćwiczeń a następnie przystąpiliśmy do „burzy mózgów”. Dzieci z zapałem rozwiązywały zadania oraz z ożywieniem uczestniczyły w pogadance. Opowiadały czym zajmują się ich rodzice i z dumą wyjaśniały jakie korzyści daje ich praca.
Dla relaksu zabawiliśmy się w grę kalambury, podczas której zadaniem dzieci było pokazanie kim chcą zostać w przyszłości. Zabawie tej towarzyszyło wiele uśmiechu. Wszyscy chętnie podzielili się z resztą klasy swoimi marzeniami dotyczącymi przyszłego zawodu.
Zajęcia dotyczące cech charakteru przebiegały poza klasą. Dzieci siedząc w kółku na chuście animacyjnej przekazały sobie iskierkę przyjaźni.
Wstępem do naszej tematyki była zabawa polegająca na wywoływaniu do powstania dzieci z różnymi cechami charakteru: „na powitanie niech wstaną dzieci: wesołe, odważne, koleżeńskie” itd.
Kolejnym elementem zajęć było wyjaśnienie czym są wady i zalety. Następnie dzieci losowały jedną z cech charakteru wyjaśniały ją i decydowały czy położyć ją w grupie zalet czy wad.
W grupie młodszej dzieci wypowiadały się na temat swoich wad i zalet. Wspólnie zadecydowały, że łatwiej im mówić o zaletach niż wadach.
Po wysłuchaniu kilku krótkich wierszy Juliana Tuwima opowiedziały o jakich cechach charakteru opowiadają utwory a na zakończenie wykonały prace plastyczne do wybranego wiersza.
W grupie starszej dzieci obrysowywały kontur swej ręki i przy każdym palcu dopisywały jedną ze swych cech charakteru. Następnie dzieci usłyszały kim był Kazimierz Wielki. Po wysłuchaniu historii o jego osiągnięciach ich zadaniem było wybrać spośród napisanych na kartkach cech charakteru, te które ich zdaniem, pasują do króla i ułożyć je na jego portrecie. Dzieci wybrały takie cechy jak: sprawiedliwy, dobry czy pracowity.
Zajęcia ruchowe tym razem wyglądały dość niestandardowo. W dalszym ciągu towarzyszył nam temat: zawody. Zagraliśmy w różne gry: fryzjer, dzień w szkole, itp.
Ostatnia część zajęć przebiegła śpiewająco. Odbyła się bowiem próba do szkolnych jasełek. W tym celu podzieliliśmy klasę na aktorów oraz chór szkolny. Dzieci należące do grupy teatralnej udały się na próbę, natomiast chórzyści pozostali w klasie gdzie na warsztatach muzycznych „szlifowaliśmy” śpiewanie następujących kolęd: „Cicha noc”; „Dzisiaj w Betlejem”; „Gdy się Chrystus rodzi”; „Przybieżeli do Betlejem”; „Mędrcy Świata Monarchowie”; „Wśród nocnej ciszy”.
Bardzo prosimy aby poćwiczyć jeszcze razem z dziećmi kolędy abyśmy razem zaśpiewali je ma naszym spotkaniu świątecznym.
Na zakończenie opowiedzieliśmy sobie jakie znamy tradycje świąteczne, które z nich w dalszym ciągu są kultywowane oraz jakie zwyczaje pielęgnujemy w naszych domach.
W tak przedświątecznej atmosferze dziękujemy Wszystkim za ostatnie zajęcia i zapraszamy na spotkanie Wigilijne.
Pozdrawiamy
Ania i Basia
Poniżej załączamy wiersze Juliana Tuwima, z którymi pracowaliśmy na zajęciach.
Zosia - Samosia
Jest taka Zosia,
Nazwano ją Zosia-Samosia,
Bo wszystko "Sama! Sama! Sama!"
Ważna mi dama!
Wszystko sama lepiej wie,
wszystko sama robić chce,
Dla niej szkoła, książka, mama
nic nie znaczą - wszystko sama!
Zjadła wszystkie rozumy,
Więc co jej po rozumie?
Uczyć się nie chce - bo po co,
Gdy sama wszystko umie?
A jak zapytać Zosi:
- Ile jest dwa i dwa?
- Osiem!
- A kto był Kopernik?
- Król!
- A co nam Śląsk daje?
- Sól!
- A gdzie leży Kraków?
- Nad Wartą!
- A uczyć się warto?
- Nie warto!
Bo ja sama wszystko wiem
i śniadanie sama zjem,
I samochód sama zrobię
I z wszystkim poradzę sobie!
Kto by się tam uczył, pytał,
Dowiadywał się i czytał,
Kto by sobie głowę łamał,
Kiedy mogę sama, sama!
- Toś ty taka mądra dama?
A kto głupi jest!
- Ja sama
Spóźniony słowik
Płacze pani słowikowa w gniazdku na akacji,
Bo pan słowik przed dziewiątą miał być na kolacji.
Tak się godzin wyznaczonych pilnie zawsze trzyma,
A tu już po jedenastej - i słowika nie ma!
Wszystko stygnie: zupka z muszek na wieczornej rosie,
Sześć komarów nadziewanych w konwaliowym sosie,
Motyl z rożna, przyprawiony gęstym cieniem z lasku,
A na deser - tort z wietrzyka w księżycowym blasku.
Może mu się co zdarzyło? Może go napadli?
Szare piórka oskubali, srebrny głosik skradli?
To przez zazdrość! To skowronek z bandą skowroniątek!
Piórka - głupstwo, bo odrosną, ale głos - majątek!
Nagle zjawia się pan słowik, poświstuje, skacze...
"Gdzieś ty latał? Gdzieś ty fruwał? Przecież ja tu płaczę!"
A pan słowik słodko ćwierka: "wybacz, moje złoto,
Ale wieczór taki piękny, że szedłem piechotą!"
Wszyscy dla wszystkich
Murarz domy buduje,
Krawiec szyje ubrania,
Ale gdzieżby co uszył,
Gdyby nie miał mieszkania?
A i murarz by przecie
Na robotę nie ruszył,
Gdyby krawiec mu spodni
I fartucha nie uszył.
Piekarz musi mieć buty,
Więc do szewca iść trzeba,
No, a gdyby nie piekarz,
oby szewc nie miał chleba.
Tak dla wspólnej korzyści
I dla dobra wspólnego
Wszyscy muszą pracować,
Mój maleńki kolego.
O Grzesiu kłamczuchu i jego Cioci
- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę Cioci? List? Wrzuciłem, Ciociu miła!
- Nie kłamiesz Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!
- Jak Ciocię kocham, proszę Cioci, że nie kłamię!
- Oj Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę Cioci!
- Wuj Leon czeka na ten list więc daj mi słowo.
- No słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wujka Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta.. no taka... tego...
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie nazwisko
I Łódź, i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Ze znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem ten list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer tez wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał.
I jechała taksówka... i powóz...
I krowę prowadzili... i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki...
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- Oj Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Żadnego listu do wrzucenia!..
Komentarze
Prześlij komentarz