Z górki na pazurki, czyli dziecko w świecie wielojęzyczności cz.1

Na zakończenie zajęć podczas ostatniego spotkania w Tarragonie 6-letnia Nicole zaczęła mówić do mnie po hiszpańsku. Nic w tym przecież dziwnego. Większość dzieci przychodzących do Polskiej Szkoły mówi przecież w trzech językach. Odpowiedziałam, żebyśmy rozmawiały po polsku, bo nie rozumiem. ¿No entiendes? Wyraz twarzy niesamowicie zdziwionej dziewczynki sprawił, że zarumieniłam się kompletnie zmieszana. No właśnie nie rozumiem… 
Jeszcze kilka dni później chodziło mi po głowie wspomnienie zaskoczonej Nicole. Miała rację. Jesteśmy w Katalonii. Wszyscy, nawet dorośli w Szkole Polskiej, znają przynajmniej polski i kastylijski. Dzieci przełączają języki, jak chcą i robią to zupełnie automatycznie. Podczas pierwszej wizyty w Szkole poczułam się jak przeniesiona do jednego z podręczników dla studentów nauczania polskiego. Cała w skowronkach, że w końcu usłyszę, w jaki sposób działa mechanizm wielojęzyczności, którym interesuję się od dawna. Nicole uświadomiła mi jeszcze bardziej, że to nie jednojęzyczność, która zalała Polskę po Drugiej Wojnie Światowej jest normą, ale właśnie dwu- i wielojęzyczność. 
Dla żadnego Katalończyka nie jest niczym strasznym wysłanie dziecka do szkoły, w której połowa zajęć odbywa się po hiszpańsku, a połowa po katalońsku. Belgia, Finlandia, Szwajcaria to kraje, w których ludzie egzystują w wielojęzycznych społeczeństwach. W innych państwach Europy jak Francja i Niemcy dialekty często są tak silne, że, aby zrozumieć swojego rodaka z drugiej części kraju, trzeba nieźle się nagimnastykować. Wniosek z tego prosty – wielojęzyczność jest dla ludzkiego umysłu naturalna. Szkoda tylko, że aby mówić biegle po angielsku musiałam spędzić wiele godzin na lekcjach i robić prace domowe. 
Mój problem, tak jak i problem wielu uczących się dorosłych, polega na tym, że za naukę języka wzięłam się za późno. Nikomu w mojej jednojęzycznej rodzinie nie przyszło do głowy, że jako dziecko przyswoję język zupełnie naturalnie, dużo szybciej i nie będzie po mnie słychać ani odrobiny słowiańskiego akcentu. Naukowo udowodnionym faktem jest, że dziecko do 14 roku życia może przyswoić sobie język naturalnie. Co to znaczy? To znaczy, że nie będzie potrzebowało żmudnych i długich lekcji w szkole językowej, ale przygarnie do swojego umysłu kolejny język w taki sam sposób, w jaki zaczęło mówić w języku ojczystym. W wieku około 14 lat wchodzi w tzw. okres krytyczny, który na ogół pokrywa się z "okres pokwitania". Umysł przyzwyczaja się do funkcjonowania w danym języku, a dziecko zaczyna myśleć w nim abstrakcyjnie. Zastaje się też aparat mowy i słuchu. Przestajemy być wrażliwi na niuanse dźwiękowe innych języków (dlatego między innymi Hiszpanom tak trudno usłyszeć różnicę i wymówić inaczej głoski „b” i „w”). Po tym momencie w życiu zostaje nam tylko uczenie się języka, które będzie już bardziej przypominało wspinaczkę w góry z plecakiem niż zjeżdżanie z niej na sankach. Oczywiście, jak wiemy z doświadczenia, nie jest to nie możliwe, a w górach można przeżyć wspaniałe przygody. 
Dzieci z polskim dziedzictwem (dumnie brzmi, prawda?) w Katalonii mają przed sobą ogromną szansę. Mogą przyswoić trzy języki bez większego trudu, z których z pewnością skorzystają w przyszłości i które będą częścią ich wyjątkowej, niepowtarzalnej tożsamości. Im wcześniej, tym lepiej. Już bobasy mogą osłuchiwać się z kolejnym językiem, otwierać szeroko uszy i mówić tata na zmianę z papa. Wielka w tym wszystkim rola Wasza, drodzy Rodzice oraz nauczycielek z naszej Szkoły. Przyswajanie bowiem bardzo lubi być wspierane przez nauczanie. 

Paulina Lipiec

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kontakt

Rozkład zajęć 2022/2023

Co jest potrzebne aby zapisać dziecko do szkoły w Katalonii?